Pokazywanie postów oznaczonych etykietą romans. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą romans. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 kwietnia 2014

Eh, nie mam pomysłu na tytuł

13 Kwietnia 2014, 18:40
Gadałam z moim byłym, ciągle jest dla mnie kimś ważnym nawet jeśli roztarliśmy się z półtora roku, jak nie więcej. B. zawsze będzie miał miejsce w moim sercu, znacie to? Ale teraz mam F. i on jest moim ideałemimage
Liczyłam że ja i mój były spotkamy się na Woodstock'u  ale nie wie czy będzie miał pieniądze. Szkoda, nawet po rozstaniu mamy dobre relacjeimage
Siedzę w domu cały dzień, nic mi się nie chce i mam małego doła.
Przejmuje się szkołą. Uczyłam się na test i poprawki ale jakoś nic mi nie wychodzi. Zaraz zapomnę lub nie daje rady czegoś zrozumiećimage
No i źle się czuje fizycznie, dziwne uczucie głodu i lekkiego najedzenia siedzi mi w żołądku sprawia że chce mi się rzygać. Najlepiej poszłabym spać, ale zasnąć też nie mogę. Chce już święta i wolne.
Chce też pojechać na zakupy. I kupić sobie parę ładnych rzeczy bo wszystkie moje ciuchy są teraz na mnie za duże~!image Na razie nie mam za co iść na te zakupy, ale powoli sobie zbieram. Jak dojdę do 500 zł to pojadę do galerii. Chwilowo odłożyłam w tym celu 230 zł. 
Informowałam was że za rok zamierzam wyjechać do pracy do Irlandii?image O dom nie muszę się martwić, zamieszkam z ciotką i wujkiem( sami mi to zaproponowali), jedzenie to też przecież nie problemimage.  A  300€ na tydzień mi wystarczy. Po jakiś 2 miechach wróciłabym znowu do kraju. 
A z jedzeniem dzisiaj? Co będę mówić, macie bilansik. Osądzajcie same. 

Bilans: 
  • śniadanie: dwa wafelki ryżowe z dżemem i kawą (109 kcal)
  • przekąska [?] : jedno jajko z niecałym pomidorem (85 kcal)
  • obiad: ok. 100 g brokuł, może mniej (27 kcal)
  • kolacja: jogurt truskawkowy (147 kcal)
razem: 368 kcal / 600 kcal

Mi się tam podoba bilans z dzisiajimage


sobota, 1 marca 2014

Alice's Diet #1

 1 Marca 2014, 14:40
image
Pierwszy dzień diety idzie "dość dobrze", ale nie jest idealny, zjadłam sobie kanapkę (całkiem zapomniałam że jestem na diecie~!image) z samego rana i wypiłam kawę... Teraz tylko herbata, herbata, herbata~! imageI jutro powtórzę dzień pierwszy, już 100% poprawnie. Obiecuje~! A wy motylki? Jesteście na jakiejś ciekawej diecie? Jak wam idzie? Staram się zaglądać na wasze blogi, ale wszystkich nie przeczytam.
Macie może pomysły na coś do jedzenia na dzień 2?image Mogę zjeść tylko 150 kcal przez cały dzień...    


czwartek, 27 lutego 2014

W lesie...



27 Lutego 2014, 11:33
Wczoraj jednak byłam na obiedzie z T. ale F. o tym nie wie, dla niego byłam na urodzinach u kolegi. Cóż byłam u Ł., ale to nie były jego urodziny. Był tam też S. i trochę... nom, zjebałam. Kocham F. i to bardzo, ale T. ma racje, coraz częściej traktuje mnie jak przedmiot, tylko krzyczy i nic mu nie pasuje. A S. podobno taki nie jest, znów kogoś oszukuje... ja pierdole. 
F. umie być dla mnie okropny, umie mnie doprowadzić do łez, ale kocham go jak cholera, naprawdę. S. jest uroczy, w moim stylu, ale to tylko S., jakoś się nie liczy, na razie...  Niczego nie obiecuje, ale postaram się być grzeczna


sobota, 22 lutego 2014

Trochę "nie" trochę "tak", ale bardziej kurwa "nie"

22 Lutego 2014, 18:28
Więc podsumujmy dzisiejszy dzień. Zjebany. Przepłakany w łóżku. Samotny. Czysty... 
Jeśli chodzi o jedzenie to zjadłam dziś jogurt truskawkowy (200 g to 198 kcal, a można się naprawdę najeść) z kawałkami owoców, wafelka ryżowego i coż... 2 cukierki. Bez słodkiego i było by dobrze... Piłam za to herbatę zieloną bez cukru i wodę. Nawet trochę poćwiczyłam ale za dużo się nie dało, mój organizm po tych ostaniach dniach i tak jest wykończony. image
Wczoraj znów byłam z T. , chyba o tym wspomniałam w poprzednim wpisie , nie pamiętam teraz. Dużo zjadłyśmy i to w chuj.image A F. ciągle się nie skapnął~! Ale sam był aż przepalony~! image
Ok, trzymajcie się moje kochane chudzielce~! Ja uciekam. image



czwartek, 13 lutego 2014

Oh, kurwa...

14 Lutego 2014, 06:19
Dziś też nie jadłam za dobrze, niech ten okres mi już minie! Ciągle ciągnie mnie do czekolady...  
Dziś są walentynki, a ja jestem wielkim grubym monstrum. Boże, tak dalej być nie może. Zabij mnie. Musze przestać jeść. Chyba będę potrzebowała pomocy, motywacji od was, mogę na nią liczyć? Proszę... 
Jeszcze idę dzisiaj do restauracji z F na kolacje. Zamówię małą wegetariańską sałatkę i wodę. 
Dziś na śniadanie jadłam płatki czekoladowe i kawę... 
Do zobaczenia, motylki. Wesołych walentynek wam życzę. image



sobota, 8 lutego 2014

Kochanie moje...

8 Lutego 2014, 23:40
 Kocham czuć dotyk jego palców na mojej skórze, jego pocałunki które daje mi wszędzie, jego oddech na mojej szyi gdy leżymy razem w jego łóżku, by oglądnąć film, spać, czy po prostu gadać bez sensu, po piciu, paleniu lub podczas. To cudowne uczucie bezpieczeństwa i szczęścia gdy obejmuje mnie od tyłu i całuje delikatnie w czubek głowy by za chwile wyszeptać mi do ucha "Kocham cię", uśmiecham się z niedowierzaniem bo jak można kochać mnie, taka gruba ja..?   Ale odpowiadam że ja kocham go bardziej, zaczynamy się o to "kłócić", on mnie gilgocze, a ja bronie się i próbuje zepchnąć go z łóżka, jest silniejszy więc przyciąga mnie do siebie i całuje. Potem się śmiejemy, jest tak cudownie. Jak w jakimś głupim romantycznym filmie, których nienawidzę, ale jebać to, chce by ten nasz film trwał na wieki i dłużej. Nie chce by mnie opuszczał... Jest mi potrzebny. Jak cholerne powietrze. A teraz ma wyjechać do Amsterdamu? Wiem, wiem, dobrze płatna praca, mieszkanie, nie to co tutaj gdzie ledwo łączy koniec z końcem. Powinnam się cieszyć że może być w swoim wymarzonym miejscu z dobrą pracą, bez jakikolwiek problemów i ciesze się, ale jednocześnie jestem przerażona. Nie wiem, jak mam żyć bez niego... Nie chce znów być sama. Tak bardzo go kocham. Mówi mi że będzie przyjeżdżał do mnie, albo będzie mi płacił za przelot i wszystko, a potem jak będzie mógł, gdy skończę szkołę zabierze mnie do siebie i będziemy żyli jak we śnie.  Ale to takie piękne że niemożliwe... prawda? Proszę okłam mnie, powiedz że dostaniemy ten sen, kurwa no powiedz mi to ktoś. Umrę bez niego. Stracę cel, wszystko. 
F. się dzisiaj upił, bo musi podjąć tą decyzje; jechać czy nie? Mówił że mnie nie zostawi ale tu nie da się żyć i że ja tego nie rozumiem bo jestem za młoda... wiem to. Nie wyjedzie... nie może mi tego zrobić. 

wtorek, 4 lutego 2014

Co tam?

4 Lutego 2014, 16:27
Cóż nic ciekawego się nie dzieje, myślę nad zjedzeniem obiadu, chyba to zrobię ^^ dlaczego? Jutro jestem umówiona do lekarza, potem do dietetyka.  Tak! Naprawdę się z tego ciesze, tak długo czekałam na wizytę u dietetyka.  A od ferii zaczynam chodzić na siłownie~! Musze jeść zdrowiej bo mój organizm naprawdę mnie nienawidzi. Nawet nie tylko za to że nie jem, lub jem za mało, za wszystkie środki jakie w niego wciskam i alkohol który w niego wlewam. 
Przed sekundą dowiedziałam się że mój dzień stanie się o wiele lepszyimage
A co u was, aniołki? image
Tak mi się marzy coś od was usłyszeć 

poniedziałek, 3 lutego 2014

"Rozkochać, przelecieć, zostawić" + dieta baletnicy

 9 września 2013, 20:50
Smutno mi... Siedzę sama w ciemnym pokoju z wielkim bałaganem w głowie, jedyne co mam i wiem że nigdy nie stracę to muzyka, moja cudowna muzyka...A. nie odezwał się do mnie od soboty, trochę to wygląda jak "rozkochać, przelecieć, zostawić" ale pewnie dramatyzuje... On ma prace a ja szkołę, to po prostu brak czasu. Chciałabym tylko wiedzieć kiedy go znowu zobaczę... Tęsknie za nim, głupia ja. 
    Dziś poznałam dziewczynę, lekko okrąglutką. Rozmowa zaczęła się od "Masz ognia?" z jej strony, dałam jej to o co prosiła, usiadła na murku obok mnie. Przez chwilę nic nie mówiła, ja również... potem powiedziała pierwsze słowo, ja dopowiedziałam kolejne i zaczęłyśmy rozmawiać. Okazało się że ona była na diecie baletnicy i przytyła 10 kg których nie mogła zrzucić!  Mówię tej diecie duże NIE. Musze znaleźć inną, która pozwoli mi schudnąć parę kilo. Uwierz mi, cieszyłabym się gdybym schudła 5 kg, naprawdę. 


Nowa szkoła

   3 września 2013, 20:09
   Ugh... przetrwałam pierwszy dzień w nowej szkole. Wszystko poszło dość dobrze, poznałam parę osób i ogarnęłam sale w których będę miała zajęcia. Cieszę się z pójścia do szkoły nawet jeśli tęskni mi się za spaniem do 12, w szkole skupiam się na nauce, nie na jedzeniu. Liczę że szybko schudnę, przecież umiem!  Niesamowite jest to że te wszystkie dziewczyny z mojej klasy ciągle jedzą, na jednej przerwie zjedzą kanapkę z serem na następnej słodką bułkę, a na lekcji będą podjadać słodycze, a cięgle są chude i piękne! Ja nic tak naprawdę nie jem a jestem gruba i brzydka... To nie fair...  
   Ok, postanowiłam! Przed 20 schudnąć chociaż 3 kilo, powinno mi tyle czasu wystarczyć. 


Blisko szczęścia z własnym ciałem?

18 sierpnia 2013, godzina 23:11
Chyba jednak nie... a może? Na pewno muszę popracować więcej jeżeli chodzi o nogi ale brzuch...hmm, jeszcze parę kilo i jakieś ćwiczenia na talię i będę zadowolona.


Witam, jestem dziwką...

   Nie mam z kim porozmawiać, więc pisze.  Nie wiem co powinnam teraz czuć... Jestem zagubioną dziwką. Nie chciałam tego, nie planowałam... ale to moja wina. Brzydzę się sobą... 
   Przyjechałam na konwent, pokłóciłam się z siostrą i poszłam się przejść, znaleźć jakieś miejsce na podłodze do spania w tej okropnej szkole. Poznałam B., on pokazał mi małe miejsce przy palarni, obok siebie "Spoko, może być." pomyślałam. Potem troszkę się powłóczyliśmy, kupiłam parę gratów. Wróciłam do sleeproomu i wtedy go poznałam. Pytał o fajki, czy jakieś mam, "Nie, sorry"- odpowiedziałam mu i chciałam odejść, powinnam odejść, ale on zaproponował mi wypad do sklepu po fajki. Po co się zgodziłam? Ja tylko chciałam jednego papierosa... Poszłam z nim i jego najlepszym przyjacielem, wróciliśmy, spaliliśmy fajki przy bezsensownej rozmowie o anime. Potem jakoś tak, zaczęłam spędzać z nim czas, pałętać się bez celu. Usiedliśmy na jego materacu przyszło sporo ludzi, dużo rozmawialiśmy, świetnie się bawiłam. Zrobiło się zimno, więc on mnie przytulił i delikatnie pocałował w policzek...I znów rozmawialiśmy i poszliśmy na jakiś konkurs. Po powrocie każdy zrobił sobie zupkę chińską (oprócz mnie, oczywiście). Gdy podawałam mu przyprawy, które z magiczną pomocą B. i M. latały wszędzie, podwiną mi się rękaw i wtedy je zobaczył- moje blizny. Spojrzał mi w oczy za to ja spuściłam wzrok, próbowałam się lekko uśmiechać. Chyba chciał coś powiedzieć, ale zaraz przyleciał M., zrobił bałagan na śpiworze i spierdolił.  Wybiła 2 w nocy i chciałam się już położyć, u siebie, ale jakoś wylądowałam u niego. Zgaszone światła, cóż, grupka punków razem z D. i K. nie dali nam spać.  On objął mnie od tyłu gdy leżeliśmy przykryci moim śpiworem, pocałował mnie w policzek... Odwróciłam się do niego, poczułam jego wargi na moich, krótki całus, jego spojrzenie w moje oczy i znów czuje jego wargi na moich, delikatnie pogłębia pocałunek.  Potem wziął mój nadgarstek, podwiną rękaw bluzki i delikatnie pocałował moje blizny. Nie rozumiem co wtedy poczułam... Pół nocy rozmawialiśmy o życiu i śmierci, idealnym samobójstwie. On mówił że mi nie pozwoli, że mnie naprawi... Następne pół całował mnie, robił malinki na brzuchu, gilgotał, przytulał...Było mi tak dobrze. Następnego ranka przypilnował żebym zjadłam chociaż małe śniadanie, zjadłam połowę z tego co mi dał. Cały dzień spędziliśmy na zakupach, a wieczór? Jak ten wcześniejszy, plus wzięłam z nim prysznic. Miałam cudowne trzy dni. Mam jego numer, powiedział że mogę przyjechać na weekend i że chce mnie widzieć na bace za 3 miesiące (?) A dzisiaj o piętnastej się pożegnaliśmy... Wróciłam do domu, otworzyłam Skypa i napisał Bruno. Że za mną tęsknił i że mnie kocha... Dziwnie się czuje gdy z nim rozmawiam... Jestem zagubiona. Wiem że popełniam błąd zadając się z A...jednak cięgle w to brnę.