Pokazywanie postów oznaczonych etykietą leczenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą leczenie. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 10 sierpnia 2014

Odchodze.

To wszystko zaszło za daleko, psychika mi siada.Nie daje sobie rady. To nie jest już żadne odchudzanie się, to już moja obsesja a ja mam dość. Wszystko moge stracić z tego powodu. Psychicznie jest ze mną źle i fizycznie. Serce mi zaczęło źle funkcjonować.  Może przestać bić nawet podczas snu, nie wiadomo czy kiedyś mi się polepszy.  Lekarze każą mi jeść normalnie bo inaczej umrę... Przerażające. Ale wiem że teraz to nie będzie dla mnie łatwe. Mam ten głos w głowie który zabrania mi jeść. Wszyscy się tak martwią...
Mam nadzieje że zrozumiecie moją decyzje. Może pomyślicie nad tym co robicie swojemu ciału i swojej duszy. 
Niektórzy mówią że powinnam was znienawidzić, ale ja nie potrafię i nie chce. Jesteście cudownymi osobami, wiele razy podnieśliście mnie na duchu. Ale ja już nie mogę z wami być. Mam F. i to on jest powodem dla którego wybieram życie, nawet jeśli będę gruba...

Zawsze jestem dla was jeśli chcecie pogadać. Może same już jesteście chore a nawet tego nie widzicie. Przemyślcie to, chcecie być więźniami własnego ciała i umysłu? Stracić wszystko? Przyjaciół? Rodzinę? Naukę? Karierę? Ukochaną wam osobę? Samych siebie? 
Piszcie do mnie jeśli zauważycie że to idzie za daleko- gg: 48312695
Nie zabronię wam robienia tego co robicie teraz, to wasze życie, wasze decyzje. Ja wam tylko pomogę jeśli będziecie chciały w waszym życiu coś zmienić, na pewno się postaram. 

Kocham was, pa. 


piątek, 28 marca 2014

A chciałam dziś zostać kucharką~!

28 Marca 2014,15:13
Wkurzyłam sięimage. Myślałam że w domu ciągle jest trochę ryżu, pomidorów, ogórka, czegokolwiek co nie jest na mojej liście rzeczy zakazanych, a tu nie~!image Jedyne co mam w domu to różne rodzaje szynki, a jestem wegetarianką, nie tykam mięsa. No i sery, ale one są na liście  rzeczy zakazanych. Co mi zostało zjeść na obiad? Śniadanie~!image Płatki czekoladowe i ledwo mi starczyło mleka 0,5 %, cóż jakoś to przeżyje. Dobrze że nie były strasznie kaloryczne, no dobra, może trochę. Potem napisze bilans, pod wieczór, może.
Mama właśnie przyszła( z zakupami i nie uwierzycie, ale kupiła mi trochę niskokalorycznego jedzenia z własnej woli, yaa, kocham ją~!image) powiedziała że mój wujek, cholerny alkoholik który zrujnował mojej kochanej siostrze ( kuzynce, ok, ale i tak będę mówić na nią siostra) i cioci życie, zmarł dzisiaj. Nie dziwi mnie to, pewnie się przepił, nerki mu siadły czy coś. Musze wieczorem do nich jechać, do mojej malutkiej siostrzyczki, choć to ona zawsze zachowywała się jak ta starsza, teraz moja kolej. Nieważne jakim był draniem i że ona sama życzyła mu śmierci, mówiła mi jak bardzo go nienawidzi... Musi ją to strasznie bolećimage. Ja też nie mam ojca na medal, pracoholik a jak coś mu nie wyjdzie w jego firmie wyżywa się na mnie, nie fizycznie, ale często mówi okropne rzeczy, zdradza matkę...Wyobrażasz sobie stracić ojca? Nawet jeśli to drań, musi być cholernie okropne, bolesne.  

Jak na razie wcisnęłam w siebie 382 kcal na 600, kolacje zjem o 17, chyba barszcz czerwony który kupiła mama, uwielbiam, jest przepyszny i ma 60 kcalimage.

Oh, właśnie zapomniałabym~!image Wstaje rano na wadze a tam 51,8 kg~!image A według mojego BMI (18,51) mam już lekką niedowagę, ponieważ powinno ono wynosić minimum 18,60,tak mówi moja waga.
Ale i tak ciągle czuje się gruba... 





czwartek, 27 lutego 2014

W lesie...



27 Lutego 2014, 11:33
Wczoraj jednak byłam na obiedzie z T. ale F. o tym nie wie, dla niego byłam na urodzinach u kolegi. Cóż byłam u Ł., ale to nie były jego urodziny. Był tam też S. i trochę... nom, zjebałam. Kocham F. i to bardzo, ale T. ma racje, coraz częściej traktuje mnie jak przedmiot, tylko krzyczy i nic mu nie pasuje. A S. podobno taki nie jest, znów kogoś oszukuje... ja pierdole. 
F. umie być dla mnie okropny, umie mnie doprowadzić do łez, ale kocham go jak cholera, naprawdę. S. jest uroczy, w moim stylu, ale to tylko S., jakoś się nie liczy, na razie...  Niczego nie obiecuje, ale postaram się być grzeczna


piątek, 21 lutego 2014

Tak troszke ogólnie (。◕ ∀ ◕。)

21 Lutego 2014, 11:32
PIXEL - Tea Cup by iCha-iCha-ParadiSe
Wczoraj znów pokłóciłam się z F. bo nic mu podobno nie mówię, lub zmieniam plany...ale nie pamiętam żebym się z nim na dziś umówiła, zdarza się. Każe sobie mówić gdzie idę i z kim, o której wrócę. Dobrze że nie muszę się pytać go o zgodę~! 
Dziś znów widzę się z T., przyjeżdża na śniadanie, a potem mam iść z nią do F. boje się, że się skapnie. Choć on jest ślepy, kolejny dzień a on nic nie widzi.  Teraz mam wyrzuty sumienia... 
Kocham go, ale co ja poradzę? 
Dzisiaj zjadłam 5 małych ciasteczek i wafelka ryżowego + herbata zielona, jestem pełna.  I dumna z siebie. T. stwierdziła że od 19 schudłam w nogach, ja tam jakoś tego nie widzę, ale moje obojczyki zaczęły jeszcze bardziej wystawać, mogę je bez problemu złapać a jak bym chciała to i bym je wyrwała. Trudno będzie nie przytyć w weekend bo robimy sobie z T. przerwę do poniedziałku, jakoś tak. Liczę na waszą motywacje, moje kochane. 


poniedziałek, 10 lutego 2014

Ale musiałam być gruba... wizyta u dietetyczki

10 LUTEGO 2014, 18:09
Ugh, myliłam się do tego że ważę 52 kg, strasznie mi z tego powodu przykro, nie miałam zamiaru okłamywać żadnej z was, sama żyłam w kłamstwie, u dietetyczki okazało się że ważę 55,1 kg... wiem, jestem okropnym grubym monstrum. Ale pani doktor stwierdziła że nie mam się z czego odchudzać ponieważ mój organizm ma tylko 0,06 g tłuszczu i że odchudzaniem zniszczę siebie bo ważę w 100% idealnie do mojej wagi. 
Mówi mi to i co z tego? Ja widzę tylko ogromnego spasionego potwora w lustrze. Z ogromnymi nogami! Nienawidzę siebie... 
Znów jem mniej, na śniadanie jogurt a na obiad barszcz czerwony, ok. 40 kcal.  i mandarynka u F, bo zrobił mi ochotę tą swoją pizzą [Dzienniczek] Nigdy więcej napadów! Nauczę się jeszcze większej kontroli! Obiecuje! I niedługo zacznę siłownie tylko uzbieram na karnet. 



niedziela, 9 lutego 2014

Napad po paleniu!!

 10 Lutego 2014, 4:37
Zjadłam o wiele, wiele wczoraj... Przepraszam. Wrzuciłam w siebie; loda, hamburgera, czipsy, ciastka, trochę obiadu.  Tak dobrze mi szło, a tak musiałam zjebać. Nieważne, nie mogę się tym dołować~! Zaczęłam wszystko od nowa i na śniadanie zjadłam jogurt i kawę. Tak powinno być. Nie wychodzi ci, zjebiesz przez napad, zaczynaj to naprawiać od razu od kolejnego posiłku.  


poniedziałek, 3 lutego 2014

Dieta baletnicy?

 6 września 2013,  19:36
 Dziś znalazłam dietę baletnicy, ciężko jest mi uwierzyć w "10 kilo w 10 dni", ale może warto spróbować. 
Jadłospis: 
  • 1, 2 -Pierwsze dwa dni tylko woda lub kawa bez cukru (można dodać mleko beztłuszczowe
  • 3, 4 -Kolejne dwa dni  tylko serek biały, serek wiejski, jogurt naturalny, homo naturalny
  • 5, 6 -Następnie  ziemniaczki w mundurkach, też przez 2 dni.
  • 7, 8 -2 kolejne dni białe gotowane chude mięso
  • 9, 10 -Na koniec 2 dni  tylko warzywa. (przede wszystkim zielone, sałata, ogórek, brokuły)
Dzień 5 i 6 trochę mnie odpychają bo naprawdę nie cierpię ziemniaków(!) ale chociaż 9 i 10 dnia mogę zjeść  przepyszne warzywa.  
Przeraża mnie efekt jojo więc po diecie baletnicy będę jadła 100 kcal i nie więcej.
Zastanawia mnie też ile kalorii można zjeść podczas tej diety. Powinnam zostać przy swoich 350 kcal przy tej diecie? Ktoś już próbował tej diety? A może zna lepszą? Z chęcią posłucham co wy o tym sądzicie i może ktoś zna odpowiedzi na dręczące mnie pytania. 
Brzuszek przed dietą baletnicy (miałam pokazać i moje nogi ale za bardzo ich nienawidzę):



Na obserwacji- Jedz Kari! Jedz!

 30 sierpnia 2013 godzina 23:08
  Obserwacja skończy mi się szybciej niż myślałam bo jadłam jak mi kazali, nie ćwiczyłam za dużo. Chyba przytyłam ale ważyć też się nie mogę aż do 2 września. Mam nadzieje że wytrzymam do poniedziałku... Przysięgam zacząć wszystko od nowa jak tylko obserwacja się skończy! Czuje się okropnie gruba i brzydka... Chce się schować i nie wychodzić to czasu aż będę ważyć 40 kg... ale to niemożliwe.
Wszystko mnie irytuje...


W mojej małej klatce

 5 sierpnia 2013, godzina 23:45
  Jestem zamknięta w mojej małej klatce. Pustej i pełnej jednocześnie, cichej i głośnej, smutnej i... nie, niewesołej... Z tej klatki jest tylko jedno wyjście, ja widzę tylko jedno...jest przede mną,myślę że dotrę do złotych drzwi przed końcem roku. Klucz już tak naprawdę mam... Gdy tam dojdę, wyciągnę butelkę tabletek i butelkę dobrego alkoholu, to jest mój klucz. Wezmę je, popije i drzwi się otworzą. Nie wiem co jest za drzwiami mojej małej klatki, może niema nic...Nieważne, nic jest lepsze od wszystkiego jakie mam. Ale to jest przyszłość. Teraz jestem zamknięta. Walczę o każdy kolejny oddech. Ja kontra moje demony. Otrzymałam od nich parę ciosów, krwawiły ale szybko się pozbierałam i zaatakowałam. Jeszcze trochę dzisiaj powalczę...Cicho maże o przegranej która przybliży mnie do upragnionych drzwi, ale jednocześnie... nie chce być słaba. 

niedziela, 2 lutego 2014

Przed dietą- 300 kalori

1 sierpnia 2013, godzina 2:02
A więc to jest moje paskudne, obrzydliwe ciało...
Zdjęcia wrzucam jedynie by za jakiś czas ktoś na nie spojrzał i zobaczył jak dużo zrobiłam z samą sobą. 
Wzrost-166 cm
Teraz: 
  • Waga: 54 kg
  • BMI: 19.60
Mój cel:
  • Waga: 44-40 kg
  • BMI: 16.25-14.57





Ona nienawidzi siebie...

  31 lipca 2013, godzina 17:20
Siedziałam przy stole , jadłam powoli, delektowałam się tymi paroma kęsami i czułam przeszywający wzrok matki na sobie... Patrzyła, pilnowała czy połykam każdy kęs, czy zjem wszystko. Biedaczka, nie wie że znalazłam nowy sposób by ją oszukać. Na początek zjadłam  troszkę, potem poszłam do kuchni, matka spojrzała na mnie dziwnie. "Idę po wodę"- powiedziałam. Za chwile byłam z powrotem z dużym, czerwonym kubkiem wypełnionym 1/4 wody, zimnej. Wypiłam ją szybko, ale tak żeby ona myślała że kubek jest ciągle pełen.  Każdy kolejny łyk "popijałam" wodą... Wypluwałam jedzenie do kubka i znowu i znowu. Uważam że to dość obrzydliwe, ale lepsze chwila obrzydzenia przy obiedzie, niż przepłakane noce przed lustrem. Po obiedzie kubek wzięłam do siebie i schowałam za łóżkiem, zawartość wyrzucę do toalety dziś w nocy, lub jutro rano gdy będę szła z psem na spacer. Zasłużyłam na nagrodę. 


Niskokaloryczne babeczki?

30 lipca 2013, godzina 20:15
  Przeglądałam różne strony z przepisami i znalazłam cudowne niskokaloryczne babeczki- 50 kcal!
Przepis na 4 babeczki:  
1 jajko - osobno żółtko i białko
1 czubata łyżka mąki pszennej tortowej
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżka słodzika w proszku do pieczenia lub 2 łyżki drobnego cukru (wtedy łyżka mąki nie musi być czubata)
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia                                                                                                      Ulubiony aromat, może tez być kakao naturalne
Jak przygotować: 
Ubić pianę z białka - musi być gęsta i kremowa, ale nie za sztywna. Gdy osiągnie odpowiednią konsystencję dodać słodzik/cukier, wciąż miksując. Stopniowo dodać żółtko ciągle miksując. Na tym etapie można dodać 1-2 kropelki ulubionego aromatu ( waniliowy lub migdałowy). Wyłączyć mikser, dodać przesiane mąki z proszkiem i wymieszać łyżką lub mikserem na najwolniejszych obrotach. Piec 15-20 min w 180 stopniach. 
Można podać je z polewą kakaową (kakao, odtłuszczone mleko w proszku i słodzik/cukier, woda) lub przełożyć dżemem/ serkiem- dodatkowe kalorie!
Jeśli ktoś zna jakieś inne niskokaloryczne przepisy, mogłabym o nich wiedzieć? Z góry dziękuje image

Kari, nie płacz...

30 lipca 2013, godzina 19:15
Nie  mogę, kurwa, już nie mogę...  Łzy same lecą, tak długo zamykałam je w mojej małej kletce... Nie wolno mi płakać. Musze się kurwa wziąć w garść, pozbierać i przestać! Nie mogę być słaba, nie chcę! 
     I czemu to wszystko? Pogorszyło mi się znowu przez te dodatkowe 5 kilo, tak myślę...  Nienawidzę siebie jeszcze bardziej, z każdym dniem coraz bardziej, gdy widzę jak numerek na wadze nie idzie w dół i w dół... Jestem obrzydliwa, tak cholernie obrzydliwa...gruba. Nie chce być gruba... Chce być idealna, nieważne ile będzie mnie to kosztować.
      Dzisiejsze kalorie: 350+ kawa ze słodzikiem( jedna "tabletka" słodziku- 1 kcal, ja wzięłam 2) nie jestem pewna ile kawa miała kalorii, około 50, więc zjadłem jakoś 400 kcal, to nie tak źle, jednak dużo... Zrobiłam jakieś 100 brzuszków, pompek i przysiadów z rana ale potem już nie mogłam, moja matka wróciła wcześniej...
    Niech mnie ktoś kurwa zabije... 

"Jesteś piękna"

    26 lipca 2013, godzina 23:35
Miło to usłyszeć,co? Ja to słyszę, coraz częściej. Od przyjaciół, chłopaka, rodziny i nawet zwykłych przechodniów lub od moich obserwatorów na Tumblr. Zdarzyło się nawet że parę razy podchodzili do minę obcy ludzie prawiąc komplementy, niektórzy nawet robili zdjęcia (ale podejrzewam że to przez mój dziwaczny ubiór) Naprawdę miło usłyszeć takie słowa;"Jesteś śliczna". Ale wiesz kiedy to się zaczęło? Kiedy schudłam, z 62 kg to 49 kg  w ciągu paru miesięcy-przestałam jeść.  I było mi lepiej, o wiele lepiej. (Potem wysłali mnie na terapie gdzie kazano mi przytyć do tej wagi w jakiej teraz jestem) I to mnie motywuje; "Nie jedz Kari, nie jedz!" Ciągle o tym myślę, o tym że muszę stracić na wadze , zawsze jest o kilogram za dużo... Chce schudnąć jeszcze 10 kilo, może potem jeszcze 2 lub 4... Ale nie spadnę poniżej 40 kg, napewno. 
Moje BMI-19.60 (prawidłowe) 
Wymarzone BMI- 15.97(prawidłowe) lub 14.52 (przyznaje- niedowaga) 
 "Waga nigdy nie kłamie, co więcej - to ona jest odzwierciedleniem Twoich sukcesów i porażek każdego dnia. Waż się każdego dnia, najlepiej na czczo i o tej samej porze. Jeśli wskazówka wagi podskoczy w górę, zrezygnuj tego dnia z kolacji. Oczywiście wahania o 1-2 kg są w tzw. normie. To skutek przejściowego zatrzymania wody w organizmie."

Upadłam i cholernie boli

   29 lipca 2013, godzina 19:05
Kurwa, kurwa, kurwa...Zjadłam. Zjadłam cholerny obiad, cały. Tak nigdy nie schudnę... Nienawidzę siebie, jestem taka słaba, uległam głodowi...  
      Podsumowując zjadłam dziś 600 kalorii...i nie mogę poćwiczyć, może później jak moja matka wyjdzie z psem na godzinę... Przy tym jak mnie pilnuje bym zachowała wagę 54 kg nie ma szans na ćwiczenia wychodzące poza zakres "diety"...Oh, mogę wykorzystać noc na ćwiczenia! I tak prawie nigdy nie śpię, zamiast przeglądać Tumblr zrobię coś pożytecznego i spale parę kalorii.

Ciągle pusta, ciągle zmęczona...

      28 lipca 2013, godzina 20:40
 Zmęczona, jestem ciągle cholernie zmęczona, nieważne ile śpię i pusta, bez uczuć, nie czuje tego smutku, czasami  trochę samotności i może złość, tyle. 
      Nie mam o czym pisać... Mam nudne życie i nic tak naprawdę nie czuje. Wiem dziwnie to brzmi "nic nie czuje", jak to możliwe, co? Nie wiem... po prostu, przyzwyczaiłam się... 
      Nie wiem co jest lepsze; czuć ból i smutek czy nie czuć wcale? Teraz wszystko jest jeszcze bardziej bezsensu niż było i obojętne. Przestało mi już  na czymkolwiek zależeć, nawet na nim... 
        Chyba się upije... 

Kolejne badania...

          26 lipca 2013, godzina 20:05
Przed chwilą zadzwonił telefon, patrze na numer, kto dzwoni? Moja droga pani doktor! Co chce? Oh, poinformować mnie że mam jutro na dziewiątą  jakieś pieprzone badanie w poradni psychologicznej! Jak kurwa fajnie...  Po pierwsze; jak ja ma wstać na dziewiątą? Po drugie; jakie badanie?! O co znowu chodzi? Mam dość! Znów mi powiedzą że jestem jakimś dziwakiem? Oh, i jeszcze spotkam panią Krysie! Jeej, kurwa, jeej~! Stara suka znów będzie się mnie czepiać...Do tego mam iść tam z moją matką, czyli szykuje się długa pogawędka... Już chce mi się spać... Może będzie chciała mnie znów namówić do brania antydepresantów? Nic z tego! Nie będę się faszerować tym gównem!
     Próbowałam się dopytać co to za badania, ale za nic pani doktor nie chce mi powiedzieć...