poniedziałek, 3 lutego 2014

Witam, jestem dziwką...

   Nie mam z kim porozmawiać, więc pisze.  Nie wiem co powinnam teraz czuć... Jestem zagubioną dziwką. Nie chciałam tego, nie planowałam... ale to moja wina. Brzydzę się sobą... 
   Przyjechałam na konwent, pokłóciłam się z siostrą i poszłam się przejść, znaleźć jakieś miejsce na podłodze do spania w tej okropnej szkole. Poznałam B., on pokazał mi małe miejsce przy palarni, obok siebie "Spoko, może być." pomyślałam. Potem troszkę się powłóczyliśmy, kupiłam parę gratów. Wróciłam do sleeproomu i wtedy go poznałam. Pytał o fajki, czy jakieś mam, "Nie, sorry"- odpowiedziałam mu i chciałam odejść, powinnam odejść, ale on zaproponował mi wypad do sklepu po fajki. Po co się zgodziłam? Ja tylko chciałam jednego papierosa... Poszłam z nim i jego najlepszym przyjacielem, wróciliśmy, spaliliśmy fajki przy bezsensownej rozmowie o anime. Potem jakoś tak, zaczęłam spędzać z nim czas, pałętać się bez celu. Usiedliśmy na jego materacu przyszło sporo ludzi, dużo rozmawialiśmy, świetnie się bawiłam. Zrobiło się zimno, więc on mnie przytulił i delikatnie pocałował w policzek...I znów rozmawialiśmy i poszliśmy na jakiś konkurs. Po powrocie każdy zrobił sobie zupkę chińską (oprócz mnie, oczywiście). Gdy podawałam mu przyprawy, które z magiczną pomocą B. i M. latały wszędzie, podwiną mi się rękaw i wtedy je zobaczył- moje blizny. Spojrzał mi w oczy za to ja spuściłam wzrok, próbowałam się lekko uśmiechać. Chyba chciał coś powiedzieć, ale zaraz przyleciał M., zrobił bałagan na śpiworze i spierdolił.  Wybiła 2 w nocy i chciałam się już położyć, u siebie, ale jakoś wylądowałam u niego. Zgaszone światła, cóż, grupka punków razem z D. i K. nie dali nam spać.  On objął mnie od tyłu gdy leżeliśmy przykryci moim śpiworem, pocałował mnie w policzek... Odwróciłam się do niego, poczułam jego wargi na moich, krótki całus, jego spojrzenie w moje oczy i znów czuje jego wargi na moich, delikatnie pogłębia pocałunek.  Potem wziął mój nadgarstek, podwiną rękaw bluzki i delikatnie pocałował moje blizny. Nie rozumiem co wtedy poczułam... Pół nocy rozmawialiśmy o życiu i śmierci, idealnym samobójstwie. On mówił że mi nie pozwoli, że mnie naprawi... Następne pół całował mnie, robił malinki na brzuchu, gilgotał, przytulał...Było mi tak dobrze. Następnego ranka przypilnował żebym zjadłam chociaż małe śniadanie, zjadłam połowę z tego co mi dał. Cały dzień spędziliśmy na zakupach, a wieczór? Jak ten wcześniejszy, plus wzięłam z nim prysznic. Miałam cudowne trzy dni. Mam jego numer, powiedział że mogę przyjechać na weekend i że chce mnie widzieć na bace za 3 miesiące (?) A dzisiaj o piętnastej się pożegnaliśmy... Wróciłam do domu, otworzyłam Skypa i napisał Bruno. Że za mną tęsknił i że mnie kocha... Dziwnie się czuje gdy z nim rozmawiam... Jestem zagubiona. Wiem że popełniam błąd zadając się z A...jednak cięgle w to brnę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz